Ostatnio w mediach często mówi się o złodziejach grasujących z drogich hotelach. I o dziwno nie są to wyrafinowani włamywacze, ale sami hotelowi goście. Ludziom wydaje się, że jeśli korzystają z pewnych przedmiotów przez jakiś czas, to należą im się na własność. Jest też inne spojrzenie na problem: jeśli w hotelu jest tak dużo ręczników, to przecież nic się nie stanie jeśli zginie jeden lub dwa. Ba! Dobrze że to nie domena myślowa każdego gościa, bo po jakimś czasie nie zostałby żaden. Do najczęściej kradzionych rzeczy należą małe dywaniki, szlafroki hotelowe, środki czystości, przybory higieniczne czy wspomniane wyżej ręczniki. Nie często, choć raz na jakiś czas zdarza się, że złodzieje próbują wynieść telewizor lub leżak z balkonu, zapominając o kamerach w holu. Do większych prób kradzieży wzywana jest policja. Mniejsze kradzieże typu szlafroki hotelowe rozlicza obsługa hotelowa, a sam delikwent czerwienieje ze wstydu wypakowując z bagażu drobiazgi z pokoju. Przecież do nie jednego dobrego hotelu chcielibyśmy kiedyś powrócić.